sobota, 27 lipca 2013

25. To nie tak miało być

Ubrałem na siebie czarne spodnie, koszulkę w tym samym kolorze z białym nadrukiem i białe buty. Do tego na szyi zawiesiłem mój ulubiony łańcuch. Grzywkę postawiłem do góry na żelu i spryskałem się obficie drogimi perfumami. Byłem gotowy na całonocną zabawę. Gdy dołączyłem do chłopaków, przywitali mnie miłymi uśmiechami.
-Wreszcie wracasz do żywych, Sykes-Tom poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z domu. Jay objął mnie ramieniem i poszliśmy za Parkerem. W samochodzie usiadłem z tyłu przy drzwiach. Spostrzegłem, że Max przygląda mi się we wstecznym lusterku. Uśmiechnąłem się do niego blado, potwierdzając, że wszystko jest ok. Muszę mu podziękować, bo to dzięki niemu ogarnąłem tyłek. Po dziesięciu minutach weszliśmy do klubu. Do moich nozdrzy doszedł zapach potu i alkoholu, a głośna muzyka dudniła w moich uszach. Mimowolnie uśmiechnąłem się, widząc tańczące dziewczyny w bardzo skromnych strojach. Zamówiłem alkohol i usiadłem przy stoliku, popijając drinka. Chłopaki poszli się bawić, a ja wciąż byłem w tym samym miejscu. Sam. Z każdą chwilą byłem coraz bardziej pijany i ciągle było mi mało. W pewnym momencie jakaś dziewczyna podeszła do mnie. Spojrzałem na jej twarz i zbladłem. Camille.
-Hej-uśmiechnęła się. Zimny pot oblał moje plecy. Wróciła! Moje serce przyspieszyło, a ręce zaczynały się trząść.
-Co tu robisz?-zapytałem drżący głosem.
-Przyszłam się zabawić. Jeśli chcesz to mogę sobie pójść-nie pytając o zgodę, usiadła obok mnie, ocierając się udem o moją rękę.
-Nie mam nic przeciwko. Napijesz się czegoś?-zapytałem, patrząc w jej piękne oczy.
-Jedynie czego chcę to ciebie-uśmiechnęła się zalotnie. Zdziwiło mnie to, że była aż tak bezpośrednia. Nie znałem jej z tej strony. Poprawiłem włosy i postanowiłem działać. W końcu nadarzyła się idealna okazja.
-Co powiesz na taniec?-dotknąłem dłonią jej nogi i pocierałem lekko jej skórę. Moje palce głównie drażniły wewnętrzną stronę jej ud. Przygryzła dolną wargę i zgodziła się. Weszliśmy na parkiet tanecznym krokiem. Ruszaliśmy się w rytm muzyki, kołysząc ciałami na wszystkie strony. Najbardziej podobało mi się gdy jej pośladki ocierały się o moje krocze, a gdy puścili wolny kawałek i jej ciało przykleiło się do mojego. Poczułem na klatce jej spłaszczone piersi. Jej palce bawiły się moimi włosami, a paznokcie delikatnie drapały skórę na karku. Gdy poczuliśmy zmęczenie, udaliśmy się do stolika aby napić się czegoś. Oczywiście zamówiłem alkohol. Popijając jednego drinka z dwóch słomek, patrząc sobie w oczy. Mimo, że było ciemno, zauważyłem, że jej piękne, szare tęczówki cały czas się iskrzą. Moja ręka powędrowała na jej dłoń i ścisnąłem lekko jej palce. Dziewczyna speszyła się i oblała rumieńcem. Nie wiem jak ja to robiłem, ale wciąż byłem trzeźwy. Ciąge uśmiechałem się, widząc ją tuż przede mną. Nie dotarła jeszcze do mnie ta myśl, że jednak jest obok mnie, że wróciła. Nie wiem ile zdążyliśmy wypić, ale w pewnej chwili znaleźliśmy się pod ścianą. Trzymałem Camille na rękach, a jej nogi oplotły mnie w pasie. Zaczęliśmy się zachłannie całować, pragnąc siebie nawzajem. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, ale nie zwracałem na to uwagi.
-Nathan!-Max wydarł mi się do ucha. Przez niego prawie upuściłem dziewczynę. Spojrzałem wrogo na łysola, odstawiając bezpiecznie na parkiet drobne ciałko szatynki. George pociągnął mnie za łokieć tak, że stanąłem z nim twarz w twarz.
-Co ty odpierdalasz, Nathan?
-Jak to co? Kazałeś mi się zabawić, zapomnieć. I to właśnie robię tyle, że Camille wróciła-przy ostatnim zdaniu prawie skakałem z radości.
-Ach tak?-chłopak nie był do końca przekonany-Czyli wyjaśniliście sobie już wszystko?-zapytał z drwiną w głosie.
-Jezuuu, jeszcze nie rozmawialiśmy Matole. Na razie dobrze się bawimy. Jak widzisz, ona chyba odwzajemnia moje uczucie-pisnąłem podekscytowany jak mała dziewczynka, która dostała wymarzonego szczeniaczka.
-Już więcej nie pij-poklepał mnie po prawym policzku.
-Poznajcie się-przedstawiłem ich sobie, a po chwili Max zniknął w tłumie. Czy go posłuchałem? Jasne, że nie! Tego wieczora wypiłem bardzo dużo. Nie pamiętam dokładnie ile, ale trochę tego było, bo po pewnym czasie przestałem się kontrolować i film mi się urwał.
Obudził mnie silny ból głowy. Nie otwierając oczu, podniosłem się, ale po chwili opadłem z powrotem. Moja ręka automatycznie powędrowała na czoło, które okropnie pulsowało.
-No to zabalowałem-mruknąłem, masując skroń. Zaraz.. Camille! Szybko oprzytomniałem i zacząłem panikować. Uspokoiłem się, gdy dostrzegłem jej nagie ciało obok. Była odwrócona do mnie plecami, więc szybko objąłem ją od tyłu. Twarz schowałem w jej brązowych włosach, wdychając ich słodki zapach. To była najlepsza noc w moim życiu. Szatynka odwróciła się, przytulając się do mojego torsu. Od razu zapomniałem o bólu i zacząłem się uśmiechaj jak głupi do sera.
-Dzień dobry-dziewczyna podniosła się i musnęła moje wargi. Banan od razu zszedł mi z twarzy. O nie. To nie ten głos. Nie te oczy. To nie Camille! Odsunąłem się od niej jak oparzony.
Max miał rację-nie powinienem pić..
_____________________________________
Od razu widać rękę Mistrza! :D
Iza, bardzo Ci dziękuję za ten rozdział :**
Jest genialny ♥
Naniosłam chyba ze dwie poprawki, ale to tylko dla zasady xd
Powiedz, jak to jest komentować swój rozdział? :P

Masz Isząbel (hahahahaha xd) bo tak mnie męczyłaś :D

czwartek, 4 lipca 2013

24. Katafiejka

Wygramoliłem się z łóżka i poszedłem się ubrać. Oczywiście nie założyłem wybranego zestawu przez Maxa, bo będę wyglądał jak leniwiec-ciota. Serio, wystarczy, że wyglądam jak leniwiec. Wolnym krokiem zszedłem po schodach. A co się będę śpieszył, w końcu muszę upodabniać się do MOJEGO zwierzęcia, bo jeszcze nazwą mnie gepard, a biegać nienawidzę. Albo "ten przystojny" jak sobie ciałko wyrzeźbię :D. O nie, wolę się włóczyć. Każda dziewczyna mówi, że liczy się wnętrze, a i tak najpierw zrobią obcinkę, prychną na ciebie, zarzucą włosami i pójdą.
Ale mnie wzięło na filozofowanie..
-A już myślałem, że się sturlasz z tych schodów, żeby zaoszczędzić energię-zażartował Tom.
-Ha. Ha. Ha-powiedziałem przeciągle.
-Teraz to robisz, prawda? Mrugasz raz jednym raz drugim okiem-Max wymachiwał palcami  przed moją facjatą.
-Zabieraj te łapy, bo jeszcze oko mi wydziobiesz!-pacnąłem go po łapach.
-A niby jak? O tak?-zapytał i zaczął dźgać mnie po policzkach.
-Spadaj!-wkurzyłem się.
-BabyNath, luuuuuz, bo się spocisz-uśmiechnął się Parker.
-Dajcie mu spokój-przytuliła mnie Nareesha-Dobrze wiecie, że mu ciężko-spojrzała na mnie życzliwie. Myślałem, że się popłaczę.
-Ok, sorry-wydukał łysol.
-Dzięki za dobre chęci chłopaki, ale nie wolę zostać w domu-mruknąłem.
-A ja wolę być teraz na Bahamach-wyciągał się Jay.
-Nikt cię tu nie trzyma. Na katafiejkę i w drogę!-krzyknął z radością Siva.
-Kata..co?-loczek się zaseplenił.
-Katafiejka głąbie-olbrzym się oburzył.
-Co to?-zapytał Tom, siadając obok McGuinesa na sofie.
-To taka dwukołowa przyczepa do traktora.
-Panie i panowie oto chłop ze wsi-uśmiechnął się Max.
-Możemy zmienić temat?-wtrąciłem się do rozmowy-Po co kazaliście mi się ubrać?
-Booooo-zaczęła Kelsey-Idziecie do klubu!
-A ty?-zdziwiłem się.
-Jadę z Nareeshą do domu. Wyszalejcie się. Może na starość będziecie spokojniejsi-i po kilku minutach dziewczyny wyszły.
-I to ma być ta niespodzianka?
-A czego się podziewałeś?-zapytał brunet.
-Camille-szepnąłem.
-Jej nie mamy, ale jak chcesz to możemy pozwolić ci się schlać w trzy dupy-uśmiechnął się Seev. Hmm.. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego mówi się w trzy dupy. Przecież każdy ma jedną, a jak się upije to nie powinno być o jedno więcej? Chociaż nie.. Wyjątkiem są Polacy. Z nimi nawet Max nie ma szans. Wiem, bo kiedyś spotkaliśmy dwóch cwaniaczków w barze. Alkohol lał się do ich gardeł hektolitrami! A propos słyszałem (tzn jeden z tych gości opowiedział nam) kawał:
"Wchodzi Amerykanin do baru w Polsce i mówi:
-Słyszałem, że wy Polacy to jesteście straszni pijacy. Założę się o 500 $, że żaden z was nie wypije litra wódki jednym haustem.
W barze cisza. Każdy boi się podjąć zakład. Jeden facet nawet wyszedł. Po kilku minutach ten sam facet mówi do Amerykanina:
-Czy twój zakład jest wciąż aktualny?
-Tak. Kelner, litr wódki podaj!
Gościu wziął głęboki oddech i fruu.. I została pusta butelka. Amerykanin stoi jak wryty, wypłaca kasę i mówi:
-Jeśli nie miałbyś nic przeciwko, mógłbym wiedzieć, gdzie wyszedłeś?
-Aaaa, poszedłem do baru obok sprawdzić, czy mi się uda."
Hahahaha, serio muszę przyznać, że oni potrafią wypić. I podobało mi się to, że potrafią się z siebie śmiać.
-Dzisiaj to my mamy wartę-łysy klepnął mnie w ramię, przerywając moje wewnętrzne rozmyślanie.
-Serio nie będziecie pić?-zdziwiłem się.
-Nie no.. Po piwku sobie strzelimy-Jay pokazał zęby w szerokim uśmiechu, co znaczyło, że na pewno na jednym się nie skończy.
-No nie wiem..-oparłem się o ścianę z założonymi rękami.
-Proszęęęęęęęę-gdy spojrzałem na Toma miał minę ala'Iza (czyt. kota ze Shreka xd). Przewróciłem oczami, westchnąłem i się zgodziłem. W końcu czego nie robi się dla przyjaciół, którzy się z ciebie nabijają, c'nie? Większość odpowiedziałaby "tak", a ja na to: C'TAK!
-Dzięki Nejcik!-Siva mnie przytulił.
-A może klub ze striptizem?-zaproponował Max.
-Ja mam dziewczynę-Parker odparł na bezdechu. Chociaż w jego oczach widziałem, że kusiły go te panienki.
-Okej, to tylko taki luźny pomysł-wytłumaczył George-W sumie to ty i Siva możecie iść na piwo, a my..
-Nie-przerwałem mu.
-Ok, ok.
-Zadzwonię po taksówkę-loczek wstał z miejsca.
-Nie musisz, wezmę auto.
-Coo? No nie wierzę! Max nie będzie pić-zażartował brunet.
-W końcu ktoś musi was przypilnować, bo wiem, że wy alkoholu nie odmówicie-uśmiechnął się.
-Nie no, u mnie nie ma z tym problemu-odparł Kaneswaran-Byle żeby na Polaków nie trafić.
-O tak-przytaknął Jay-Do dziś pamiętam dwudniowego kaca-skrzywił się.
-Nawet aspiryna nie pomogła-ADHDowca przeszedł dreszcz.
-Jak to się mówi było minęło-starałem się uśmiechnąć.
-No właśnie Nath. Było minęło. Czas zapomnieć.
-Nie!-pokręciłem przecząco głową-Nie o niej.
-Nathan-mulat patrzył na mnie ze współczuciem.
-Wiecie co? Idźcie do diabła!-odwróciłem się na pięcie i poszedłem do kuchni. Zaparzyłem sobie herbatę i wyciągnąłem ciastka z szafki. Dziwne, że jeszcze Max ich nie przyczaił. Słyszałem, że o czymś szepczą. Najprawdopodobniej o mnie, ale kij im w oko!
-Sykes..-w przejściu stał George. Oho, to będzie poważna rozmowa.
-Co?-mruknąłem. Mężczyzna wziął krzesło i usiadł na nim okrakiem, opierając się łokciami o oparcie.
-Nie mówi się co tylko słucham-starał się być miły.
-Nie mów słucham, bo cię..-przerwałem. Nie no, takie rzeczy to tylko do dziewczyny i to takiej z poczuciem humoru. Chrząknąłem-Nieważne.
-Tsaaa..
-Co się znowu wam urodziło?-przewróciłem oczami.
-Ty Nathan, ty.
-Nie wiem, o co ci chodzi..-przymrużyłem oczy.
-Słuchaj, wiem, że jest ci ciężko. Mnie też by było-przyznał-Ale ona na pewno nie chciałaby, żebyś siedział w pokoju i rozczulał się nad sobą.
-Max..
-Daj mi skończyć-przerwał, unosząc dłoń-Może właśnie dlatego nie chciała tobie powiedzieć, hę? Zastanawiałeś się nad tym?-zrobił krótką przerwę, po czym kontynuował-Bała się twojej reakcji. Łez. Próśb, żeby wróciła. Nie jesteś małym dzieckiem jak sam mówiłeś, więc weź się w garść chłopie. Płyń z prądem jak to się mówi. Oderwij się na chwilę od rzeczywistości i chodź zaszaleć. The WANTED bez starego Nathan to nie the WANTED-szepnął. Westchnąłem.
-Dasz mi chociaż dokończyć ciastka?-zapytałem z uśmiechem, a on odpowiedział tym samym. Tak, "wujek dobra rada" miał rację. Trzeba wziąć się w garść. I to właśnie zrobię!
_____________________________
KATAFIEJKA! to nie jest mój wymysł tylko takie cuś, co moja koleżanka mi powiedziała :)
Nie sądziłam, że dzisiaj dodam rozdział, ale oto jest!
Nie może obejść się bez dedyków więc..:
tututututututututu (fanfary xd)
-@kunekunda69 po części to dzięki tobie jest rozdział :D (ty mnie motywujesz, ja ciebie-to działa w dwie strony)
-@bella1_tw bb, KOCHANIE!!! :* hahahah ♥