czwartek, 4 lipca 2013

24. Katafiejka

Wygramoliłem się z łóżka i poszedłem się ubrać. Oczywiście nie założyłem wybranego zestawu przez Maxa, bo będę wyglądał jak leniwiec-ciota. Serio, wystarczy, że wyglądam jak leniwiec. Wolnym krokiem zszedłem po schodach. A co się będę śpieszył, w końcu muszę upodabniać się do MOJEGO zwierzęcia, bo jeszcze nazwą mnie gepard, a biegać nienawidzę. Albo "ten przystojny" jak sobie ciałko wyrzeźbię :D. O nie, wolę się włóczyć. Każda dziewczyna mówi, że liczy się wnętrze, a i tak najpierw zrobią obcinkę, prychną na ciebie, zarzucą włosami i pójdą.
Ale mnie wzięło na filozofowanie..
-A już myślałem, że się sturlasz z tych schodów, żeby zaoszczędzić energię-zażartował Tom.
-Ha. Ha. Ha-powiedziałem przeciągle.
-Teraz to robisz, prawda? Mrugasz raz jednym raz drugim okiem-Max wymachiwał palcami  przed moją facjatą.
-Zabieraj te łapy, bo jeszcze oko mi wydziobiesz!-pacnąłem go po łapach.
-A niby jak? O tak?-zapytał i zaczął dźgać mnie po policzkach.
-Spadaj!-wkurzyłem się.
-BabyNath, luuuuuz, bo się spocisz-uśmiechnął się Parker.
-Dajcie mu spokój-przytuliła mnie Nareesha-Dobrze wiecie, że mu ciężko-spojrzała na mnie życzliwie. Myślałem, że się popłaczę.
-Ok, sorry-wydukał łysol.
-Dzięki za dobre chęci chłopaki, ale nie wolę zostać w domu-mruknąłem.
-A ja wolę być teraz na Bahamach-wyciągał się Jay.
-Nikt cię tu nie trzyma. Na katafiejkę i w drogę!-krzyknął z radością Siva.
-Kata..co?-loczek się zaseplenił.
-Katafiejka głąbie-olbrzym się oburzył.
-Co to?-zapytał Tom, siadając obok McGuinesa na sofie.
-To taka dwukołowa przyczepa do traktora.
-Panie i panowie oto chłop ze wsi-uśmiechnął się Max.
-Możemy zmienić temat?-wtrąciłem się do rozmowy-Po co kazaliście mi się ubrać?
-Booooo-zaczęła Kelsey-Idziecie do klubu!
-A ty?-zdziwiłem się.
-Jadę z Nareeshą do domu. Wyszalejcie się. Może na starość będziecie spokojniejsi-i po kilku minutach dziewczyny wyszły.
-I to ma być ta niespodzianka?
-A czego się podziewałeś?-zapytał brunet.
-Camille-szepnąłem.
-Jej nie mamy, ale jak chcesz to możemy pozwolić ci się schlać w trzy dupy-uśmiechnął się Seev. Hmm.. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego mówi się w trzy dupy. Przecież każdy ma jedną, a jak się upije to nie powinno być o jedno więcej? Chociaż nie.. Wyjątkiem są Polacy. Z nimi nawet Max nie ma szans. Wiem, bo kiedyś spotkaliśmy dwóch cwaniaczków w barze. Alkohol lał się do ich gardeł hektolitrami! A propos słyszałem (tzn jeden z tych gości opowiedział nam) kawał:
"Wchodzi Amerykanin do baru w Polsce i mówi:
-Słyszałem, że wy Polacy to jesteście straszni pijacy. Założę się o 500 $, że żaden z was nie wypije litra wódki jednym haustem.
W barze cisza. Każdy boi się podjąć zakład. Jeden facet nawet wyszedł. Po kilku minutach ten sam facet mówi do Amerykanina:
-Czy twój zakład jest wciąż aktualny?
-Tak. Kelner, litr wódki podaj!
Gościu wziął głęboki oddech i fruu.. I została pusta butelka. Amerykanin stoi jak wryty, wypłaca kasę i mówi:
-Jeśli nie miałbyś nic przeciwko, mógłbym wiedzieć, gdzie wyszedłeś?
-Aaaa, poszedłem do baru obok sprawdzić, czy mi się uda."
Hahahaha, serio muszę przyznać, że oni potrafią wypić. I podobało mi się to, że potrafią się z siebie śmiać.
-Dzisiaj to my mamy wartę-łysy klepnął mnie w ramię, przerywając moje wewnętrzne rozmyślanie.
-Serio nie będziecie pić?-zdziwiłem się.
-Nie no.. Po piwku sobie strzelimy-Jay pokazał zęby w szerokim uśmiechu, co znaczyło, że na pewno na jednym się nie skończy.
-No nie wiem..-oparłem się o ścianę z założonymi rękami.
-Proszęęęęęęęę-gdy spojrzałem na Toma miał minę ala'Iza (czyt. kota ze Shreka xd). Przewróciłem oczami, westchnąłem i się zgodziłem. W końcu czego nie robi się dla przyjaciół, którzy się z ciebie nabijają, c'nie? Większość odpowiedziałaby "tak", a ja na to: C'TAK!
-Dzięki Nejcik!-Siva mnie przytulił.
-A może klub ze striptizem?-zaproponował Max.
-Ja mam dziewczynę-Parker odparł na bezdechu. Chociaż w jego oczach widziałem, że kusiły go te panienki.
-Okej, to tylko taki luźny pomysł-wytłumaczył George-W sumie to ty i Siva możecie iść na piwo, a my..
-Nie-przerwałem mu.
-Ok, ok.
-Zadzwonię po taksówkę-loczek wstał z miejsca.
-Nie musisz, wezmę auto.
-Coo? No nie wierzę! Max nie będzie pić-zażartował brunet.
-W końcu ktoś musi was przypilnować, bo wiem, że wy alkoholu nie odmówicie-uśmiechnął się.
-Nie no, u mnie nie ma z tym problemu-odparł Kaneswaran-Byle żeby na Polaków nie trafić.
-O tak-przytaknął Jay-Do dziś pamiętam dwudniowego kaca-skrzywił się.
-Nawet aspiryna nie pomogła-ADHDowca przeszedł dreszcz.
-Jak to się mówi było minęło-starałem się uśmiechnąć.
-No właśnie Nath. Było minęło. Czas zapomnieć.
-Nie!-pokręciłem przecząco głową-Nie o niej.
-Nathan-mulat patrzył na mnie ze współczuciem.
-Wiecie co? Idźcie do diabła!-odwróciłem się na pięcie i poszedłem do kuchni. Zaparzyłem sobie herbatę i wyciągnąłem ciastka z szafki. Dziwne, że jeszcze Max ich nie przyczaił. Słyszałem, że o czymś szepczą. Najprawdopodobniej o mnie, ale kij im w oko!
-Sykes..-w przejściu stał George. Oho, to będzie poważna rozmowa.
-Co?-mruknąłem. Mężczyzna wziął krzesło i usiadł na nim okrakiem, opierając się łokciami o oparcie.
-Nie mówi się co tylko słucham-starał się być miły.
-Nie mów słucham, bo cię..-przerwałem. Nie no, takie rzeczy to tylko do dziewczyny i to takiej z poczuciem humoru. Chrząknąłem-Nieważne.
-Tsaaa..
-Co się znowu wam urodziło?-przewróciłem oczami.
-Ty Nathan, ty.
-Nie wiem, o co ci chodzi..-przymrużyłem oczy.
-Słuchaj, wiem, że jest ci ciężko. Mnie też by było-przyznał-Ale ona na pewno nie chciałaby, żebyś siedział w pokoju i rozczulał się nad sobą.
-Max..
-Daj mi skończyć-przerwał, unosząc dłoń-Może właśnie dlatego nie chciała tobie powiedzieć, hę? Zastanawiałeś się nad tym?-zrobił krótką przerwę, po czym kontynuował-Bała się twojej reakcji. Łez. Próśb, żeby wróciła. Nie jesteś małym dzieckiem jak sam mówiłeś, więc weź się w garść chłopie. Płyń z prądem jak to się mówi. Oderwij się na chwilę od rzeczywistości i chodź zaszaleć. The WANTED bez starego Nathan to nie the WANTED-szepnął. Westchnąłem.
-Dasz mi chociaż dokończyć ciastka?-zapytałem z uśmiechem, a on odpowiedział tym samym. Tak, "wujek dobra rada" miał rację. Trzeba wziąć się w garść. I to właśnie zrobię!
_____________________________
KATAFIEJKA! to nie jest mój wymysł tylko takie cuś, co moja koleżanka mi powiedziała :)
Nie sądziłam, że dzisiaj dodam rozdział, ale oto jest!
Nie może obejść się bez dedyków więc..:
tututututututututu (fanfary xd)
-@kunekunda69 po części to dzięki tobie jest rozdział :D (ty mnie motywujesz, ja ciebie-to działa w dwie strony)
-@bella1_tw bb, KOCHANIE!!! :* hahahah ♥

2 komentarze:

  1. Po pierwsze dziękuję za anonima! No w końcu się doczekałam, a czytam wszystkie Twoje opowiadania i po prostu bardzo Ci zazdroszczę - piszesz genialnie!
    Uwielbiam przemyślenia Nath'a z tego opo. xD
    Pięknie myśli ^^
    Idą się zabawić... No ciekawe. :)
    Ciastka przeżyły - Max się do nich nie dokopał! Huuurrrra xD
    genialnie :)
    Anonim z podpisu
    Lose my mind
    (@LajlaLosemymind)
    (stop-the-moment-by-tw.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa super rozdział mam nadzieję ze albo znajdzie nową albo Camilla wróci :)

    OdpowiedzUsuń