niedziela, 2 września 2012

13. Jay debilu! Co Ty robisz? Chcesz zdradzić Natha? Przecież on tego nie przeżyje!

W porównaniu do chłopców, nie wypiłem dużo przez ten czas. Wolałem być trzeźwy, powiedzmy, że trzeźwy, podczas spotkania z Camille.
-No nareszcie!-Tom się uśmiechnął.
-Tak serio.. To myślałam, że sobie żartujecie-dziewczyna przygryzła wargę.
-BabyNath mówił żebyśmy poszli do domu, ale ja powiedziałem stanowczo 'nie, czekamy' i takim właśnie sposobem jeszcze tu jesteśmy-łysol objął szatynkę ramieniem.
-Pieprzysz głupoty-wkurzyłem się. A dlaczego? Bo.. Po pierwsze: nazwał mnie BabyNath. Po drugie: jest pijany i kłamie. Po trzecie: przystawia się do mojej.. To znaczy do Camille.
-Chłopie-Jay poklepał mnie po plecach-Nie bulwersuj się tak.
-To weź się nie bulwersuj-już chciałem dodać 'kurwa', ale przy szatynce nie chcę wyjść na jakiegoś przydupasa.
-Mam pomysł!-krzyknął Siva, gdy staliśmy przed budynkiem. Mój obiekt westchnień na szczęście nie był w zasięgu rąk Maxa. A jeśli chodzi o pomysły wielkoluda to ja jestem na nie. Dziękujemy panu, ale nie przechodzi pan dalej. Zapraszamy na casting w kolejnej edycji programu.
-Jaki?-Jay się nad nim nachylił. Wyglądało to tak, jakby mieli się zaraz pocałować.
-Jay debilu! Co Ty robisz? Chcesz zdradzić Natha? Przecież on tego nie przeżyje!-Tom darł się na całą ulicę, a ona się śmiała.
-Camille-spanikowałem-Nie słuchaj ich. Upili się i nawijają bez sensu.
-Nathan, spokojne-obdarowała mnie ciepłym uśmiechem.
-O, pardąą. Wybaczysz mi?-loczek patrzył na mnie oczami szczeniaczka.
-Żartuj-szepnęła mi do ucha.
-Nigdy!-krzyknąłem mu w twarz-Jak mogłeś? I to z Sivą?-pokręciłem karcąco głową.
-Ale..-zaczął.
-Nic nie mów-moja ręka przysłaniała mu facjatę-Jay, z nami koniec-dodałem z bólem. Jak robić sobie jaja to na maxa, c'nie?
-Ale ja Cię kocham!
-Za późno-odwróciłem się do niego tyłem. Reszta lała ze śmiechu.
-Skoro taki jesteś to idę do kochanka. Siva, Misiu!-loczek wskoczył mu na ręce.
-Nie patrz tak na mnie-powiedział Tom przez łzy-Ja mam moją łysą pałę-pogłaskał Maxa po czaszce.
-Została Ci Camille-łysa pała się odezwała.
-Ja tam nie narzekam-uśmiechnąłem się do niej.
-To oświecisz nas?-zapytała dziewczyna zmieniając temat.
-Chodźmy nad rzekę-Seev się szczerzył. Nathan, zapamiętaj. Kolejne wyjście z Camille, zero alkoholu dla chłopaków.
-No to już!-rozkazał Tom. Szliśmy przez park, można powiedzieć, że parami.
-Yy..-zacząłem-Jeszcze raz przepraszam, ale oni.. Po prostu za dużo wypili.
-A Ty nie?-podniosła jedną brew.
-Tylko trochę-uśmiechnąłem się. Chociaż zacząłem czuć zawroty głowy i zrobiło mi się ciepło-A Ty trzeźwa?
-No jasne-prychnęła.
-Trzeba to jakoś sprawdzić-myślałem głośno.
-Pocałuj ją!-usłyszeliśmy krzyk Maxa i się zatrzymaliśmy. Jestem ciekaw ile dowiedział się z naszej rozmowy, ale pewnie duużo. Zwłaszcza, że to gumowe ucho. Ale nieważne.. Patrzyłem i czekałem na jej reakcję, ale nawet nie drgnęła. Zbliżyłem się. Czułem jej przyspieszony i płytki oddech. A może to mój? Nasze spojrzenia się spotkały. Powoli się nachyliłem, a ona wyglądała na coraz bardziej wystraszoną. Złapałem ją delikatnie za podbródek. W głowie szumiało mi od alkoholu. Szybko wytrzeźwiałem umysłowo, przynajmniej na chwilę.
-Żartowałem-wyszeptałem jej do ucha. Camille chyba poczuła ulgę i jej kąciki ust uniosły się ku górze-Wolałbym nasz pierwszy pocałunek przeżyć na trzeźwo-o nie.. Czy ja to powiedziałem na głos?! Kurwa, i co teraz? o.O
-Jesteśmy!!-krzyczał uradowany Siva, zdejmując buty i mocząc stopy w wodzie. Dzięki Ci olbrzymie! Uratowałeś nas od nieręcznej ciszy. Wszyscy wydurniali się w wodzie. Tylko Camille siedziała na piasku i wszystkiemu się przyglądała. No i ja. To znaczy nie chciałem z nią siedzieć i spacerowałem. Źle to powiedziałem. Yy.. Pomyślałem. Chciałem, ale bałem się tej głupiej rozmowy o tym, co palnąłem. Ale raz się żyje i zacząłem iść w jej kierunku. Oczywiście po drodze zaczepiłem o jakiś konar i prawie się nie wyjebałem, ale mniejsza o większość. Ona tego nie widziała.
-A Ty nie pływasz?-to ona zaczęła rozmowę. Usiadłem obok niej.
-Czekam na Ciebie-uniosłem brwi. Nie wiem, czy to można zaliczyć do flirtu.
-Kłamiesz-lekko uderzyła mnie w lewe ramię.
-Nie i to bolało-udawałem poszkodowanego. Co te procenty robią z ludźmi.
-Boisz się i tyle.
-Czy to wyzwanie?-nachyliłem się. Patrzyliśmy sobie w oczy.
-Nie, sugestia-słodziutko się uśmiechnęła i poprawiła okulary. Delikatnie zdjąłem jej te czarne kujonki. To był kolejny impuls. Patrzyła na mnie z lekkim zaciekawieniem. Chyba była ciekawa, co zrobię. Najchętniej to bym się na nią rzucił i  zaczął całować, ale się powstrzymałem. Szybko wstałem i wziąłem ją na ręce. Była lekka.
-Co Ty robisz?-zdziwiła się.
-Nie tchórzę-odpowiedziałem jej i wszedłem po pas do rzeki (Misiek pamiętasz? -rzeki? -taak ^^ to woda płynąca hahah xd). Puściłem ją, a ona chlupnęła, cała się mocząc.
-O niee. Dostanie Ci się!-wstała. Ja się zacząłem głośno śmiać-A Ty z czego HA?-złapała się za biodra.
-Teraz wyglądasz jak miss mokrego podkoszulka tylko korony Ci brakuje-wskazałem palcem na jej głowę.
-Ooo.. Kogo my tu mamy?-Tom do nas podszedł, robiąc przy tym fale.
-Chcesz się odegrać?-zapytał Seev szatynkę.
-Jeszcze się pytasz?-prychnęła.
-Zmocz mu włosy!-krzyknął Jay, a ja wpadłem w panikę.
-Jak możesz? Przecież byliśmy parą?-wypomniałem mu. Zanim się obejrzałem, Camille siedziała już na moich plecach.
-Jak bardzo kochasz swoje włosy?-przyłożyła mi do ucha swój policzek. Na pewno niespecjalnie. Kątem oka zauważyłem, że reszta wyszła z wody.
-Nie tak bardzo jak Ciebie-i znowu powiedziałem to na głos. Debil ze mnie. Już nigdy więcej nie wypiję! Kogo ja oszukuję?
-Pijak!-poczochrała moją zacną grzywkę i się uśmiechnęła. Czyli wzięła to za żart? Zajebiście :). Nim zdążyliśmy się wyczłapać z rzeki, pawianów już nie było.
-Żaden pijak! No i super. Tamci nas zostawili-opuściłem bezwładnie ręce.
-Przejmujesz się tym?-założyła okulary.
-Nie boisz się?-teraz siedzieliśmy na trawie.
-Ciebie?-zaczęła chichotać-Nie-pokręciła głową. Jaka ona śliczna. Cała mokra, ale śliczna.
-A powinnaś-odparłem z powagą.
-Jak to ktoś powiedział 'pieprzysz głupoty'-machnęła ręką. Ej, to moje słowa!
-Tak myślisz?-zapytałem, a ona kiwnęła głową. Więc co innego mogłem zrobić jak tylko ją nastraszyć? No nic. Położyłem dłonie na jej kruchych ramionach i szybkim ruchem przewróciłem. Leżała na trawie z włosami rozrzuconymi dookoła głowy. Klęczałem nad nią. Nasze twarze były oddalone od siebie o jakieś 20 centymetrów. Wiem, że to dużo.. Idealna okazja, żeby ją pocałować.. Ale ja tego nie zrobię. Nie dzisiaj-Nadal się nie boisz?
-Nie-uśmiechnęła się. Odgarnąłem jej włosy z czoła.
-No kurde-położyłem się obok. Czułem się trochę zawiedziony.
-To Ty powinieneś się bać-spojrzała na mnie.
-Ja? Niby czemu?-oparłem się na łokciu, by móc patrzeć jej w oczy.
-Tak Ci przypominam, że mam starszego brata-ja się zerwałem.
-O Boże! Przecież on mnie zabije jak Cię zaraz do domu nie odstawię-zacząłem panikować-Chodź-pomogłem jej wstać.
-Ale ja żartowałam-ogarniała włosy. Według mnie, nie musiała tego robić i tak ładnie wyglądała-Mogę wracać do domu o której chcę, a Luke'owi nic do tego.
-Skoro tak mówisz-wzruszyłem ramionami i przerzuciłem ją sobie przez prawy bark-Ciekawie, co powie jak nie wrócisz-uśmiechnąłem się. Ona tego nie widziała, bo jedyne na co teraz patrzyła to na moją mokrą i teraz pewnie brudną koszulkę na plecach.
-Co Ty robisz? Masz zamiar iść tak przez miasto?-o dziwo się nie wyrywała.
-Tak-odpowiedziałem krótko.
-Postaw mnie na ziemię-poprosiła.
-Mamy problem-zatrzymałem się-Tutaj nie ma już ziemi i trawy. Jest tylko beton i kostka, więc Twoja prośba została rozpatrzona negatywnie-zacząłem się śmiać i ruszyłem w dalszą drogę.
-Nathan, Pijaku! Ogarnij się!-cały czas się śmiała.
-Nie-odpowiedziałem, idąc.
-Bo Ci ściągnę spodnie.
-Szantaż? Nie ładnie-dalej szedłem.
-Mówię serio.
-A teraz mi grozisz? I to chyba Ty jesteś pijana-serio, nie wiem czego się nawdychała, ale miała dobry humor. Nawet się mnie nie wstydziła. Zatrzymałem się przed jakimś klubem.
-Bardzo dziękuję-powiedziała Camille, gdy ją postawiłem. Spojrzałem na nią wymownie-O nie, ja nigdzie nie idę. Mój cel to dom.
-Dlaczego?-zapytałem zdziwiony-A z resztą dzisiejszą noc spędzasz ze mną-otoczyłem ją ramieniem.
-Cco? Zapomnij-wyrwała się z moich objęć.
-Chodzi mi o towarzystwo-no tak, mogła pomyśleć o czymś innym.
-I tak zapomnij-pokręciła głową.
-Oj nie marudź!-wziąłem ją za nadgarstek i weszliśmy do klubu. Nie siedzieliśmy tam długo. Wypiliśmy kilka piw i wyszliśmy na oświetlone uliczki Londynu. Teraz mogę przyznać. Upiłem się, ale Camille nie była gorsza. Zaczęła się chwiać. Musiałem i chciałem trzymać ją jedną ręką w talii.
-Teraz to już mnie w domu nie zobaczą-uśmiechnęła się do mnie.
-Mówiłem Ci, że jesteś śliczna?-nie mogłem od niej oderwać oczu. Ona była jak, jak, jak nimfa wodna (Paula, pamiętasz? ^^), która jest tak blisko mnie i jeszcze się śmieje i to do mnie. Nie wiem, czy to alkohol tak działał, czy naprawdę ona mi się podoba.
-Nie-zatrzymała się.
-To właśnie Ci mówię-westchnąłem.
-Tak się nie liczy-staliśmy naprzeciwko siebie.
-A jak się liczy?-nasze nosy prawie się stykały. W głowie mi się kręciło, a w uszach szumiało.
-To tak jakbym powiedziała 'wiesz, że mi się podobasz'?-nagle w jej oczach zobaczyłem strach.
-Serio tak jest?
-To był tylko przykład-zaczęła się tłumaczyć.
-Jasne-usiedliśmy na ławce.
-Ale mówię serio.
-Tak, tak-miałem banana na twarzy.
-A Ty z czego się tak cieszysz?-zapytała.
-Bo Ty mi też-nie wierzę, że to głośno powiedziałem. Który to już dzisiaj raz? Co najmniej trzeci. Jełop ze mnie i tyle.
-Ale Ty tak na serio?-teraz siedziała po turecku.
-A gdyby było inaczej zrobiłbym to?-pocałowałem ją. Robiłem to wolno i delikatnie. Nie chciałem być nachalny. Ona odwzajemniła całusa. Nie wierzę! Moje sny się spełniły! Położyłem rękę na jej talii i przysunąłem do siebie. Nie protestowała. Dłonie wplotła w moje włosy. To było takie przyjemne uczucie. Aż mnie ciarki przeszły. Nie wiem jakim cudem, ale Camille znalazła się u mnie na kolanach. Zacząłem pieścić jej plecy. Teraz pocałunki składałem na jej szyi. Słyszałem, że głośno oddycha. Najchętniej zdjąłbym z niej tą mokrą koszulkę, ale byliśmy w miejscu publicznym i trochę nie wypadało. I znowu nasze usta się złączyły. To ona przerwała całą akcję. Oboje wyglądaliśmy na zmęczonych-Jesteś śliczna-pocałowałem ją w policzek. Ona tylko patrzyła-No co? Mówiłaś, że wtedy się nie liczyło-uśmiechnęła się-Idziemy do mnie?-zaproponowałem-Skoro i tak do domu nie wracasz..
-Ale..-westchnęła-Niech Ci będzie-i poszliśmy. Cały czas ją trzymałem, ale teraz nie wiem dlaczego. Nie chciałem jej stracić, czy może nadal się chwiała. Nie ważne, ważne jest to, że jest przy mnie.
___________________________________
To chyba najdłuższy rozdział w historii mojego pisania o.O
I po wakacjach..
Więc rozdziały będą dodawane rzadko..
Ded dla: pożeracza mydła, Pauli i belli ;**

6 komentarzy:

  1. MAM DEDA!
    i super.
    a dół nadal jest -.-
    ale nieważne, super rozdział ^^
    choć mówiłam ci to xp
    i co to znaczy rzadko?!
    już ja cię zmobilizuję! xD
    zobaczysz xD
    pożeracz mydła nie ma wakacji xd
    no nie ma, bo przecież się skończyły -.-
    ale duuupa xD
    pozdro, pożeracz mydła chucherko. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3
    Dedyyk ^^
    to nie była nifa wodna, tylko potwór z Lochnes :P
    Kocham *.*
    Takie dłuższe mogą być częściej :*
    Czekam z niecierpliwością na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAAA! POCAŁOWALI SIĘ! ♥.♥ JEEEEEEJ! ^^
    zajebisty jest, po prostu! :D
    dawaj nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu ten rozdział jest boski!!!!!! ♥♥♥
    I śmieszny i romantyczny... :D
    Czekam na następny :)
    Weny ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww... super rdz ^^
    Jakie to romantyczne... Całowanie po pijaku w parku i chęć ściągnięcia koszulki ^^
    Sorki ale mam za dobry humor więc się nie zdziw jak jakieś bzdety bd pisać xd
    Ciekawe co się będzie działo gdy dotrą do domu... haha
    Chyba wiem :D
    Chociaż...
    Pewnie tego nie zrobisz... :/
    Dawaj szybko nexta :*****

    OdpowiedzUsuń
  6. hahaha, no nie , no po prostu kurwa nie .xD zajebisty, romantyczny i zabawny . :D
    aww. nie mogę napisać więcej.
    POZDRAWIAM . x

    OdpowiedzUsuń