Po kolacji ponownie sprawdziłem twittera. Zastanawiało mnie, co odpisała.
-Mogę?-Max lekko uchylił drzwi.
-Jasne-obróciłem się na krześle w jego stronę.
-Czy ty masz zamiar się jeszcze spotkać z tamtą dziewczyną?-zapytał prosto z mostu.
-Tak, raczej tak-odpowiedziałem szczerze.
-Poważnie?-wyglądał na zdziwionego.
-Tak. Jest całkiem fajna.
-A ty skąd to wiesz?-rozłożył się na MOIM łóżku.
-Bo byłem z nią na naleśnikach-wzruszyłem ramionami. Czemu leży na moim łózku?
-I nic nam nie powiedziałeś?
-Bo to wyszło tak nagle-wyjaśniłem.
-Przedstawisz ją nam?-dociekał łysol.
-Jak się jeszcze z nią spotkam to tak-musiałem coś powiedzieć, żeby dał mi spokój.
-Coś czuję, że jeszcze tu przyjdzie-uśmiechnął się, patrząc na bransoletkę.
-Chyba tak. Dzisiaj nie chciała. Chyba to przez was.
-Czemu?-zdziwił się.
-Hmm.. Pomyślmy-udałem, że myślę. To znaczy ja myślę, ale nie teraz. Nooo, nie o tym, bo wiem, co powiedzieć. Boże.. Co ze mnie za człowiek -.-Aż strach pomyśleć, co by było, gdybym wszystko z mojej głowy przelewał na słowa-Wstydzi się tylu chłopaków, jest naszą fanką i jesteście śmierdzącymi, niedorozwiniętymi małpami.
-Ałć. Zabolało-przymrużył oczy-Ale wiem, że żartujesz, więc udam, że nie słyszałem-i wyszedł. Ale ja mówiłem serio o tych małpach. Może to i lepiej, jak wziął to za niewinny żarcik.. Przynajmniej do końca życia nie będzie rzucał we mnie mięsem za tego śmierdziela. I nie, nie chodzi mi o przenośnię. Chłopaki potrafią rzucać plastrami szynki jak im się coś nie spodoba lub dla zabawy, ewentualnie z nudów. Nieważne. Wróciłem do twittera, na którego nawet nie zdążyłem się zalogować. Hmm.. co by tu zrobić, żeby być incognito..? Najlepiej nic. Patrzeć i nic nie klikać. No ale, że jak to? Ja? Nathan James Sykes? Mam nie rt jakiegoś tweeta z głupim tekstem, który dla mnie okaże się być najzabawniejszy na świecie? No przynajmniej do czasu aż nie znajdę innego genialniejszego tweeta. NIE MA MOWY. "Reakcje"<-klik. I już przeglądam "Wzmianki". Tori, Tori, Tori.. Gdzie jesteś dziewczyno? JEST! Ahahaha! Znalazłem! "@Nathanthewanted jak to? :o tak nie można, ona wiele dla mnie znaczy :)". Bez wahania odpisałem: "@Torri2275 a co ja z tego będę miał? ;) xx". Przejrzałem timeline oraz interakcje i stwierdziłem, że ludzie mnie kochają. Nie, żebym wpadł w samo uwielbienie.. Po prostu masa ludzi pisze, że mnie kocha. Muszę coś z tym zrobić.. Nie dam rady każdemu odpisać, więc napisałem "To, że nie odpisuję na wasze wiadomości, nie znaczy, że ich nie widzę. Kocham was wszystkich ;) xx". Chociaż tyle mogę zrobić. Dobra, wezmę się za czytanie książki, bo nigdy jej nie skończę. Wystawiłem leżak na balkon i wróciłem po "Czarną bezgwiezdną noc". Klapnąłem sobie wygodnie, wdychając świeże powietrze i pogrążyłem się w lekturze.
-Uważaj, bo cię wciągnie!-usłyszałem z dołu. Wychyliłem się, ale nikogo nie widziałem-Tutaj!-powędrowałem wzrokiem za głosem. Dziewczyna stała pod drzewem na chodniku.
-Mam nadzieję, że nie-uśmiechnąłem się-Co tu robisz?
-Chciałam pogadać-wyznała-Wyjdziesz?
-Nie, ale mogę po ciebie zejść-odpowiedziałem i pędem rzuciłem się na schody. Gdy otworzyłem drzwi frontowe, brunetka podnosiła dłoń, żeby zapukać.
-Ty to masz wyczucie czasu-posłała mi ciepły uśmiech.
-Oczywiście-odpowiedziałem tym samym. Wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do swojego pokoju. Bałem się tej rozmowy. A najbardziej tego, że mogę jej więcej nie zobaczyć. Słowa "musimy pogadać" nigdy nie oznaczały czegoś dobrego, przynajmniej w moim wypadku. Zamknąłem drzwi-Tak, żeby nikt nam nie przeszkadzał-wyjaśniłem.
-Nie uważasz, że to dziwne?
-Co?-zapytałem.
-Dzisiaj widzimy się trzeci raz-odparła.
-Ja się cieszę-usiadłem obok niej na łóżku.
-Serio? Nie sądzisz, że jestem chorą fanką?
-Nie zachowujesz się tak-wzruszyłem ramionami.
-A ty jak gwiazda-spojrzała mi w oczy.
-Mam się śmiać, czy płakać?-byłem z deka skołowany.
-Raczej się śmiać.
-To dobrze
-Zapniesz?-wzięła do ręki bransoletkę-Nawet nie wiem jak mogła się odpiąć.
-Jasne-i zacząłem się męczyć z zapięciem-Była pod łóżkiem.
-Na pewno przez ciebie-zażartowała-Jak spadła, musiałeś ją kopnąć.
-A może ty właśnie to zrobiłaś?-pochyliłem się w jej stronę.
-Nigdy-zrobiła to samo. Nasze nosy prawie się stykały, a w powietrzu czułem zapach jej słodkich perfum. Delikatnie odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy, a dłonie zaczęły mi się pocić.
-Tori-głośno przełknąłem ślinę.
-Musimy pogadać-odsunęła się ode mnie.
-Wiem. Mogę zacząć?-głupio się zachowałem, ale muszę jej powiedzieć póki mam odwagę.
-Oczywiście-zaczęła bawić się biżuterią.
-Źle zaczęliśmy naszą znajomość-westchnąłem-Szczerze.. To nawet nie sądziłem, że cię znowu spotkam, ale nie żałuję niczego-wziąłem ją za rękę.
-Nathan, to się dzieje za szybko-stwierdziła.
-Ale..?-przerwałem jej-Zawsze jest jakieś "ale".
-Ale..-powtórzyła.
-To coś więcej niż zauroczenie-dokończyłem. Nie wiem, czy czuła to samo. Uff.. Powiedziałem to. Jestem z siebie dumny-Czy ty płaczesz?-spojrzałem, z niepokojem na jasną twarz dziewczyny. Z jej bursztynowych oczu płynęły łzy-Proszę cię, nie płacz. Ja, ja nie chciałem-wpadłem w panikę-Tori..-otarłem jej mokre policzki, po czym ją przytuliłem-Zrobię co tylko zechcesz.. Tylko się uśmiechnij-pocałowałem ją w czoło.
-To najmilsza rzecz jaką usłyszałam-odezwała się po chwili, odsuwając się ode mnie. O nie, nie odchodź. Jesteś taka cieplutka i do tego ładnie pachniesz.
-Zasługujesz na to-powiedziałem nieśmiało, a ona się zarumieniła-Chłopcy chcą cię poznać-zmieniłem temat.
-Serio?-była w szoku.
-A zwłaszcza Max. Ale chyba już się poznaliście..-zastanawiałem się.
-Tak, chyba tak.
-Idziemy? Są w salonie.
-No nie wiem..
-Nie bój się. Przecież cię nie ugryzą-zażartowałem, ale po chwili.. A wiadomo, co im do głowy przyjdzie?
-Dobra-westchnęła. Wyciągnąłem do niej rękę, a ona chwyciła ją w delikatnym uścisku.
-Patafiany i dziewczęta poznajcie Tori-objąłem ramieniem dziewczynę, a ona uśmiechnęła się nieśmiało.
-Hej-powiedziała. Jay, jak to Jay, przytulił ją na przywitanie. Wyglądała jakby miała wybuchnąć ze szczęścia.
-Więc fanka-uśmiechnął się Siva-Fajnie.
-Tak, ale taka bierna. Jak to się mówi-wyjaśniła.
-Bierna?-zapytała Kelsey.
-Nie byłam na żadnym koncercie. Nawet nie wiecie jak ciężko zdobyć bilety.
-My też nie chodzimy na koncerty-odparła Nareesha.
-Właśnie. Ile można słuchać tych samych piosenek-dodała blondynka.
-Źle ci?-zapytał Tom.
-Nie misiu-dała mu całusa w policzek.
-Wyglądacie uroczo-powiedziała Tori.
-Tak, ale tylko przez pierwsze 2 miesiące. Potem chce się rzygać ich misiami, kotkami, dzióbkami i innymi pierdołami.
-Max, no stres-poklepałem go po ramieniu.
-Łatwo ci mówić. Cały dzień przesiedzisz w pokoju lub w parku-mruknął łysol.
-Olaboga! No straszne!-krzyknąłem i zacząłem się śmiać.
-Muszę lecieć-do rozmowy włączyła się Tori.
-Odprowadzę cię-zaproponowałem.
-Pa-pożegnała się.
-Do zobaczenia-pomachał nam mulat.
-Oni będą razem-zdążyłem usłyszeć głos Kelsey.
-Chyba nie było aż tak źle-zacząłem.
-Nie, jasne, że nie-odparła z uśmiechem na ustach.
-To dobrze-wziąłem ją za rękę.
-Nathan?-szepnęła.
-Hmm?
-Dziękuję-przytuliła mnie. Tak na środku chodnika rzuciła mi się na szyję.
-To ja dziękuję-objąłem ją w tali i pocałowałem, gdy tylko odsunęła się ode mnie.
-A to za co?-uśmiechnęła się.
-Za to, że jesteś-splotłem nasze palce se sobą i ruszyliśmy dalej-Spotkamy się jutro?-zapytałem pod jej domem.
-Jutro nie mogę-usta ułożyła w grymas-Dopiero w piątek.
-To do piątku?-zaproponowałem.
-Jasne. Czekaj, czy wy nie macie występu?
-Nic się przed tobą nie ukryje. Czyli już wiesz, gdzie idziemy na randkę-uniosłem prawą brew.
-Randkę?-wyglądała na zaskoczoną-Żartujesz?
-Nie chcesz?
-Boże, Nathan-teraz ona mnie pocałowała. Palce wplotła w moje włosy, a ciałem przywarła tak mocno, że czułem jej bicie serca.
-Nie wiem, czy wytrzymam do piątku-dałem jej buziaka w rozgrzany policzek i wróciłem do domu. Dzięki ci Panie, że mi ją zesłałeś!
-Jak tam zakochańcu?-tymi słowami przywitał mnie Jay.
-Zakochańcu? Nieprawda-machnąłem ręką.
-Aaa.. Czyli tak sam z siebie malujesz usta błyszczykiem?-zaśmiał się Tom.
-A tak w ogóle to nie twój kolor-doradziła Nareesha.
-Proszę bardzo. Śmiejcie się-rozłożyłem ręce w geście kapitulacji.
-Muszę przyznać, że fajna jest ta Tori-uśmiechnął się Łysol.
-Wara od mojej dziewczyny!
-Wiedziałam!-Kelsey krzyknęła, tryumfując.
-Grozisz nam?-zapytał Siva.
-Nie. Przecież jestem miły-uśmiechnąłem się i poszedłem na górę.
___________________________
Byłyby gify, gdyby laptop mi się nie ciął, a że się tnie (a krew tryska po całym pokoju-taki tam "szalony" żarcik) to dupa z gifów..
Także ten..
Nie wiem, czy dodam coś do końca wakacji (a jak już coś będzie to raczej w stylu "zawieszka").
BOOM!
Paaa :D Bijaaaacz!
Czy ty serio myślisz że ja ci odpuszczę?
OdpowiedzUsuńOj, kochanie nie zdajesz sb sprawy z tego jak bardzo się mylisz xd nawet się nie zorientujesz kiedy didasz rdz (i to w tym miesiącu!)
To tyle :)
nie będę pisać litanii o rozdziale bo wolę cię opieprzyć xD
TNF <3
-Aaa.. Czyli tak sam z siebie malujesz usta błyszczykiem?-zaśmiał się Tom.
OdpowiedzUsuńmuauhauhauhauhauahuahauhauahauahuahuahauahua ja pierdziele :D
jak ja uwielbiam tu wracać i to czytac :D
czuję się jakbym na fazie było :D
no ale Nathannnn.. jest progres w końcu powiedział, że ją kocha :3
ejjj.... albo mi się już chce spać albo widzę z 500 Nathanów :O
CO
ONI
KURWA
TU
ROBIĄ
W
TAKIEJ
ILOŚCI?!
biorę jednego! nie będę sama spać! :D
no cóż by tu jeszcze powiedzieć... dawaj następny słońce <3
przepraszam, że dawno nic nie komentowałam, ale wakacyjny zapierdol iiii nie miałam czasu :c
jednak to nie zmienia faktu, że nadal bardzo mocno kocham tego bloga :)
awrrrrr :3
ja i moje wyznawanie miłosc :D
kurde, powinnam kiedyś jakiemuś chłopakowi miłość wyznać, a nie tutaj... :c
ej no... jeszcze 2 tygodnie wakacji, to dodaj coooośśśś :3
jakoś tam pokemoniasto nawijam -.-
nie ważne...
masz coś dodać i tyle w temacie :D
se zapraszam do mnie, cnie :D
http://likeasweets.blogspot.com/
lofff <3
Nathany O.o xD
OdpowiedzUsuńZawieszka??? NIE
Rozdział super. :) Jak ja uwielbiam sposób jaki w Nathan myśli o tym, że udaje, że myśli, ale tak serio to nie myśli znaczy nie o tym co myśli xDDDDD
Po prostu uwielbiam to opo :)
Świetne ^^
Anonim z podpisu
Lose my mind
-Aaa.. Czyli tak sam z siebie malujesz usta błyszczykiem?-zaśmiał się Tom.
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHA NO NIE MG :D
Hahaha Nathan ty zakochańcu mam nadzieję, że ta nie ucieknie na drugi koniec świat >_<
Ej zawieszka? Ale why? ;<
Wybacz że nie komentowałam
OdpowiedzUsuńAle laptop mi sie zepsuł
Hej rozdział zajebisty
Czekam na nexta
I zapraszam do mnie:
changedmyworldnathansykes.blogspot.com