niedziela, 19 sierpnia 2012

7. Tylko proszę Cię, nie mów chłopakom.. Oni będą się śmiać..

Zrobiło się pochmurno, więc szybko zabrałem swoją sexi dupę do domu, żeby nie zmokła.
Zanim się rozpadało,  byłem już na miejscu.
-I jak udała się randka?-takimi słowami przywitała mnie Kelsey. Ja tylko przewróciłem oczami.
-Nie porozmawiasz z nami?-Tom udawał smutnego.
-Nie-odpowiedziałem krótko i skierowałem się do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku z zamiarem, że wezmę się za książkę.
Jednak usłyszałem ciche pukanie.
Chyba..
Nie jestem pewien..
Może mi się wydawało.. Nie chcę wyjść na idiotę, krzycząc do pustych drzwi.
Pustych drzwi?
Czy one są puste?
Na pewno niee..
Chodzi mi o to, że za drzwiami nikogo nie ma, a ja się drę: 'OTWARTEE!'
Mniejsza z tym..
Podszedłem i uchyliłem niepuste (xd) drzwi.
-Jak w takim tempie będziesz je otwierał dziewczynie to możesz o niej zapomnieć-Naresha przewróciła oczami-Mogę wejść?-uśmiechnęła się słodko. Zrobiłem krok do tyłu.
-Prosz-mruknąłem-Rozgość się-sam usiadłem po turecku na łóżku. Dziewczyna zrobiła to samo.
-Czytasz?-wskazała palcem książkę.
-Trochę-wzruszyłem ramionami.
-O czym jest?-zapytała.
-Przyszłaś rozmawiać o książce?-spojrzałem na nią nerwowo. Wiedziałem, że chce pospikać (^^) o Camille, ale nie wie jak zacząć.
-Ogólnie chciałam pogadać-ona też była poddenerwowana. Ale dlaczego?
-Jasne-uśmiechnąłem się-A o czymś konkretnie może?-chciałem jej to ułatwić.
-W sumie to tak. Znamy się trochę i widzę, że jest coś nie tak-zaczęła. Ale przecież ze mną jest wszystko ok. Nic się nie zmieniło.. Prawda?
-Wiesz co.. Lepiej będzie jak od razu zapytasz o Camille. Po co owijać w bawełnę-patrzyliśmy sobie w oczy. W reszcie ona się uśmiechnęła-Co?-zdziwiłem się.
-Ma na imię Camille? Ładnie-uśmiech nie znikał z jej twarzy.
-Tylko proszę Cię, nie mów nic chłopakom-błagałem-Oni będą się śmiać.
-Jasne. Nie ma sprawy-machnęła ręką-Powiesz mi coś o niej?-zapytała niepewnie.
-To zależy co chcesz wiedzieć-uśmiechnąłem się-Sam niewiele o niej wiem-kurde, dlaczego ja nic o niej nie wiem.
-Jak się poznaliście?-zapytała z ciekawością. Serio, ona chciała to wiedzieć.
-Noo..-nie wiedziałem jak ubrać to w słowa-Jak ostatnio padało.. No.. Byłem w parku.. I się tak jakoś spotkaliśmy.
-Ale Ty jesteś wymowny-uniosła brwi. Wiem, ciężko się ze mną rozmawia.. A zwłaszcza jak jestem zestresowany-Dobra. Nie ważne. Poznaliście się w parku. Fajnie. I jeszcze padało.. Więc było trochę romantycznie-stwierdziła.
-Nie, nie było. Szliśmy pod parasolem w milczeniu-przechyliłem głowę do tyłu i zmarszczyłem nos, lecz szybko wróciłem do poprzedniej pozycji i zauważyłem minę Nareshy. Tylko się krzywo uśmiechnęła.
-Niedobrze-wyglądała jakby nad czymś myślała-Dzisiaj też się spotkaliście?
-Tak. Dzisiaj i wczoraj i..-w sumie to nie wiem, co jeszcze chciałem powiedzieć.
-A jak wygląda?-wzięła książkę do ręki i zaczęła czytać opis, chyba.
-Jest..-zacząłem. Dziewczyna spojrzała na mnie-Jest szatynką o szarych oczach. Wczoraj była ode mnie niższa o pół głowy, bo miała trampki. Z resztą, dzisiaj też. Ma słodko zadarty nosek i nosi okulary..I jest ładna-zastanawiałem się co jeszcze mogę o niej powiedzieć-Lubi Kinga. To znaczy jego powieści-dodałem po chwili.
-Och Nath-westchnęła-Nie wiem, czy wiesz, ale właśnie się zakochałeś-położyła dłoń na moim ramieniu.
-Skąd taki pomysł?-zdziwiłem się. Ja. Się. Nie. Zakochałem. Jasne?
-Nawet czytasz to co ona-uniosła książkę na wysokość oczu.
-Ale to jest naprawdę fajne-wziąłem powieść, a raczej 4 minipowieści do rąk.
-Skarbie-zaczęła. Często tak do mnie mówiła. Traktowała mnie jak brata, a ja ją jak siostrę. Jako jedyna w tym domu nie mówi do mnie 'BabyNath'. Nawet Kelsey to się czasem zdarzało-Dam Ci dobrą radę. Zaproś ją do kina, kup jej jakiegoś ładnego kwiatka i za żadne skarby nie pozwól jej samej wracać do domu-uśmiechnęła się-I proszę Cię, nie ukrywaj tego uczucia, bo może zniknąć-wstała. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili już jej nie było.
Może Naresha ma rację. Powinienem zaprosić ją na 'randkę'.
Później będę o tym myślał..
Czas iść do pani Collins. To taka miła staruszka. Raz w tygodniu do niej chodzimy zazwyczaj po listę zakupów i na herbatkę na 'plotki'. W tym tygodniu jeszcze nie wpadliśmy, więc idę odwiedzić sąsiadkę. Na głowę założyłem fullcapa SUPERMEN.
-Nic nie wiem. Nie chciał mi powiedzieć-usłyszałem głos przyszłej pani Kaneswaran, gdy schodziłem po schodach.
-Kłamiesz!-krzyknął Tom oskarżycielskim głosem.
-Ja wychodzę-zajrzałem do salonu, ratując przy tym Nareshę. Powiedziała bezgłośnie 'dziękuję'. Opowiedziałem jej mrugnięciem.
-A Ty dokąd?-Jay stał z założonymi rękami.
-Do pani Collins. Dawno u niej nie byłem-uśmiechnąłem się i wyszedłem z rękami w kieszeniach. Idąc chodnikiem, widziałem jak te glonojady patrzą przez okno, czy na serio idę do domu obok. Gdy już wchodziłem na kamienistą dróżkę, pomachałem chłopakom, a oni szybko się schowali. Co, myśleliście, że was nie widzę? A jednak.. Z łobuzerskim uśmiechem stałem na werandzie domu. Zapukałem.
-Dzień dobry-uśmiechnąłem się przyjaźnie.
-Witaj-powiedziała radośnie kobieta-Tom, tak?-przymrużyła oczy, patrząc na mnie.
-Nie, Nathan-poprawiłem ją. Zawsze mnie z kimś myliła. Innych nie. Tylko mnie, a to ja najczęściej do mniej wpadałem.
-Ach, tak-uśmiechnęła się-Przepraszam.
-Nic nie szkodzi-też się uśmiechnąłem. Kobieta nie wyglądała na 79 lat, które miała. Bardziej na 65, a nawet jak się uśmiechnie to na 63 lata-Może pani czegoś potrzebuje?-zapytałem.
-Przepraszam, ale nie. To co potrzebne mamy-usłyszałem za sobą znajomy głos-Babciu, mówiłam Ci, żebyś nikomu nie otwierała-podeszła do staruszki.
-Ale..-zacząłem.
-Dziękujemy, ale nie skorzystamy z żadnej wakacyjnej oferty, czajnika, czy żelu pod prysznic-uśmiechnęła się-Nathan?-zdziwiła się-Nie poznałam Cię w tej czapce. Co Ty tu robisz?
-Wnusiu, pójdę wstawić wodę na herbatę, a Wy sobie porozmawiajcie-powiedziała stara kobieta i poszła, a my usiedliśmy na ławce.
-Jesteś młodą panią Collins?-zapytałem.
-Tak-odpowiedziała-Nie wiedziałam, że na reklamach sobie dorabiasz-odparła niepewnie.
-Dorabiam?-byłem trochę zaskoczony.
-No.. Wyglądasz na kogoś, kto wszystko ma-patrzyłem na nią ze zdziwieniem-Przepraszam-wyszeptała.
-Ja mieszkam obok i wpadłem na herbatę-wytłumaczyłem.
-A ja.. Myślałam..-i zaczęła się śmiać. Z resztą ja też-Jeszcze raz przepraszam-położyła rękę na moim ramieniu. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Gdy weszła pani Collins, szybko ją zabrała.
-Ta ja będę już leciał-wstałem z miejsca.
-Max, zostań-poprosiła babuleńka.
-Nathan-poprawiłem ją.
-Przepraszam-uśmiechnęła się.
-Nie będę wam przeszkadzał. Popołudnie z wnuczką jest ważniejsze od sąsiada i z tym pani musi się zgodzić-poprawiłem fullcap-Wpadnę jutro-pomachałem i wróciłem do cyrku zwanego domem.
_______________________________
Jest rozdział..
Ale proszę obwiniać bells, bo to ona mnie szantażowała..
Dwie prace:

Nathan Sykes (to mój pierwszy Nath jakiego rysowałam, więc proszę być wyrozumiałym xd)


Max (wczorajsze 'dzieło', niestety.. nie chce się przekręcić to dziadostwo -.-)

Co o nich myślicie?

10 komentarzy:

  1. łaaaał *.*
    ten rozdział był taki, taki słodki.
    a rysunki cuuudo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna ta babcia. Nie wiem dlaczego, ale gdy przeczytałam ''Max, zostań'' zaczęłam się śmiac xD

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ja kocham to opo :D od środy muszę się z nim rozstać ;cc
    świetny rozdział :D
    next ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAJEBISTY rdz 66 ale się jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaram xd
    Wiedziałam! ja po prostu wiedziałam!
    Coś mi nie grało że tak nagle zachciało mu się przyjść do staruszki. A później to już czułam po kościach, że ona tam bd xd
    Za co niby mieliby mnie obwiniać? Przecież to ja cię zaszantażowałam żebyś napisała ten rdz więc powinni się radować :D nie... powinni skakać z radości że ja jestem dobra w szantażowaniu ^^
    Dawaj szybko nexta!!!!!!
    Chyba że mam znowu zastosować zacny szantaż ^^
    Więc... pisaj, pisaj xd

    PS. Zajebiste rysunki (ale to już wiesz xd)

    OdpowiedzUsuń
  5. na temat rysunków już ci coś mówiłam, magi ;)
    super są ^^
    zupełnie jak rozdział ^^
    hm, wiesz co?
    ostatnimi czasy odnoszę dziwne wrażenie, że za mną nie przepadasz...
    ale cóż.
    weny na nexta :D
    Pozdro. ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział, tak jak rysunki świetny! :D
    Czekam na więcej ;)
    Weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział jest tak samo zajebisty jak twoje rysunki mamo ^^
    co jak czego, ale talentu bynajmniej po tb nie odziedziczyłam xd
    czekam na nexta mamo ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Mamo, jesteś genialna.
    Cóż, pewnie wszyscy Ci to mówią.

    W każdym razie, rozdział bardzo mi się podobał. Fajnie wykoncypowałaś z panią Collins.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny blog.
    Niedawno zaczęłam czytać blogi o TW i twierdzę że macie wszystkie talent.
    Czekam na kolejne fenomenalne rozdziały.
    Wpadłabyś do mnie?
    Co prawda są tylko bohaterowie ale zaczęłam pisać prolog, jeżeli jesteś zainteresowana to przeczytaj :
    http://my-story-with-tw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty *.* normalnie sie zakochslam w tw blogu :D
    Czekam na nexta : D weny ;*

    OdpowiedzUsuń