czwartek, 23 sierpnia 2012

8. Plebsy jedne..

-Co tak szybko?-zdziwił się Siva, gdy wszedłem do salonu.
-Nie pozbędziecie się mnie-mruknąłem i usiadłem na sofie.
-Oglądasz z nami 'Szybkich i wściekłych'?-zapytał Jay.
-Zaraz ja będę szybki i wściekły jak znowu to włączysz-to chyba była groźba. Mówi się trudno.. Nie mam zamiaru oglądać tego po raz setny. Kelsey i Naresha zaczęły się śmiać.
-To może..-zaczął łysol.
-Nie, nie będziemy oglądać 'Szczęk 2'-teraz to Tom się zbulwersował.
-Ale Wy jesteście wybredni-powiedział Max z rezygnacją w głosie.
-Too..-spróbowała blondynka.
-Dziewczyny, zapomnijcie o Titanicu-Seev tylko pokręcił głową.
-Ja mam pomysł-wyrwałem się-Nic nie oglądajmy. Weźmy po piwie i idźmy do ogrodu-wstałem i poszedłem do kuchni.
-To nie taki głupia myśl-Jay się ze mną zgodził i wszyscy robili to, co im rozkazałem. Plebsy jedne, a niech tylko spróbują się nie słuchać. Wtedy do lochów z nimi! Ale mniej sza z tym.. Usiedliśmy grzecznie na leżaczkach, ale ADHDwcowi (jeśli nie wiecie o kogo chodzi, to chodzi o Toma) szybko to się znudziło i pobiegł po piłkę do siatkówki.
-Gramy?!-krzyknął uradowany.
-Jasne-odpowiedzieliśmy równo. Tyle, że tamci z radością, a ja z przymusu.
-No to już! Ustawiamy się w ładne, okrągłe kółeczko-Tom machał tymi długimi łapami.
-A jakie może być inne kółeczko?-zastanawiał się loczek.
-W waszym przypadku kwadratowe-stwierdziłem i miałem rację. Chłopcy się trochę oburzyli z resztą tak samo jak dziewczyny, ale po chwili piłka już szybowała w powietrzu. Max chciał się popisać i zaserwował tak mocno, że te okrągłe coś czym graliśmy wylądowało u sąsiadów.
-No brawo łysolu-Tom zaczął mu klaskać.
-Skarbie, nie denerwuj się. Pójdę po to z Nar-Kelsey pogładziła go po policzku.
-Nie. On po to pójdzie-chłopak wskazał palcem Maxa.
-Zachowujecie się jak dzieci-przewróciłem oczami-Robicie z igły widły. Jak się ktoś przejdzie to nic mu się nie stanie. Przecież od tego nie umrze-to takie moje przemyślenia-Ja po to pójdę-westchnąłem.
-Idę z Tobą-powiedział się Jay.
-A Ty po co?-zdziwił się Seev-Piłka aż tyle nie waży. Da sobie chłopak radę-dodał, gdy szliśmy już w stronę naszego celu.
-Będę go asekurował!-a ja takie WTF?!
-W czym?-zapytałem go.
-A co jak pani Colins nie spodoba się to, że ten nasz flak wylądował w jej tulipanach i się na Ciebie rzuci?-loczek od nadmiaru promieni słonecznych padających na jego czaszkę zaczął wymyślać jakieś niestworzone historie.
-Stary, ona ma prawie 80 lat-tylko tyle mogłem powiedzieć. Większej ilości słów by nie przetworzył-Jak już się rzuci to tylko z ciastkami i herbatą-zatrzymałem się przed trawnikiem.
-Boisz się?-wywrócił oczami.
-Co? Ja? Niee-prychnąłem. Chodzi tylko o to, że dwie C siedzą na werandzie.
-Czy ja dobrze widzę?!-pani Colins wstała z miejsca-Jay i.. Siva?
-I Nathan-poprawiłem kobietę. Dzisiaj już trzeci raz. Powoli zaczynam tracić cierpliwość.
-Ach tak. Przepraszam-zaczęliśmy iść w jej stronę.
-Nic nie szkodzi-machnąłem ręką i spojrzałem na szatynkę, która podeszła do babci.
-My po piłkę-wtrącił loczek-Jest gdzieś w tulipanach-skrzywił się.
-Najmocniej przepraszamy. To nie było celowe-zacząłem.
-Co? Dajcie już spokój-kobieta machnęła ręką-Ja nie mam żadnych tulipanów. Te kwiaty same się tam posiały. Nie mam zdrowia na prowadzenie ogródka-posmutniała. Jay w tym momencie poszedł po naszą zgubę. Ja i Camille patrzyliśmy się na siebie. Czułem jak robi mi się gorąco.
-Chodź Młody-poklepał mnie po plecach.
-Tak, tak-to nie moja wina, że mam taki odruchowy tekst-Do zobaczenia-pożegnałem się i wróciliśmy do tamtych debili. Oczywiście nie chodzi mi o Kelsey i Nareshę.
_______________________
Sorry.. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam wcisnąć w tym rozdziale tą staruszkę xd
Dzięki za 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Nie spodziewałam się tego :)
Już dwie osoby stwierdziły, że zrobiłam się 'dziwna'..
Może mają racje..
A teraz tak nie od parady..
Ktoś mądry kiedyś powiedział, a raczej napisał: 'Kiedy jestem sobą, wszyscy uważają mnie za osobę z trudnym charakterem.. Ale lepiej być znienawidzonym za bycie sobą, niż lubianym za bycie kimś innym..' 
Tak Misiek (wariat), to są Twoje słowa.
I dziękuję za nie ;**

4 komentarze:

  1. ojeej...
    dziękuję, że dziękujesz ;**
    i nie ma za co ;**
    ale to czysta prawda ^^
    spójrz na mnie: prawie każdy mnie nienawidzi, a mordę szczerzę jak pasikonik na haju xD
    rozdział świetny ^^
    i masz szybko zeswatać Nejfana - cukrową księżniczkę z Camille :3
    bo jak nie to biorę Maryśkę i wpierdol :3
    tak tylko mówię :3
    aa, i ja nie jestem mądra xD
    ale dzięki ^^
    raz jeszcze ^^
    to kiedy następny?
    bo ja już czekam ;>
    będę cię pilnować, żebyś napisała :D
    pozdro, wariat. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Uwielbiam Cię!
    A rozdział po prostu wyjebisty!
    Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Omnom.. :D
    Extra rozdział! :D
    Czekam na next'a ;]
    Weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuhuhu ;3
    Genialne ^^ czekam na nastepny :p weny ;*

    OdpowiedzUsuń